Foto: Canine transformation learning center
Szkolenie z posłuszeństwa jest, moim zdaniem, niezbędnym minimum. Uważam jednak, że to dość niefortunna nazwa, bo tak naprawdę to szkolenie jest bardziej uczeniem opiekunów, jak komunikować się z psem w taki sposób, żeby nas zrozumiał. Jestem również zdania, że to nie chodzi o to, żeby odwołany pies na komendę do nas przychodził, tylko żeby chciał przychodzić.
Oczywiście można szkolić psa samodzielnie, o ile ma się taką wiedzę, natomiast szkolenie pod okiem trenera umożliwia szybsze skorygowanie błędów, a także bardziej motywuje nas opiekunów do pracy. Szkolenia zwykle odbywają się dwa razy w tygodniu, między szkoleniami jeśli chcemy osiągać wyniki, musimy sami pracować z psem, żeby nie odstawać od reszty grupy.
Mojego pierwszego psa początkowo szkoliłam sama, trochę bazowałam na wiadomościach z internetu (po dokładnym researchu) i radach bardziej doświadczonej koleżanki, a trochę działałam intuicyjnie i jak się okazałopóźniej, mam bardzo dobrą intuicję. Jednak gdy skończył półtora roku, zapisaliśmy się na szkolenie. Przy drugim psie byłam w stanie pracować zupełnie samodzielnie, jednak również poszłam na szkolenie - aby pracować systematyczniej i mieć większą motywację do pracy.
Pierwszą rzeczą, której nauczyłam Plastra, były komendy ratujące życie, czyli "stój", "do mnie", "zostań" i "zostaw". Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie życia pod jednym dachem z psem, który ich nie zna. Każdy opiekun powinien jak najszybciej nauczyć psa tych komend, w trosce o jego bezpieczeństwo, a nawet życie.
Dzięki komendzie "zostań" Kai udało się zrobić takie genialne zdjęcie.
Foto: Kaja Kramek photography
Szkolenie agility. Plasiu ma trochę inną niż ja wizję wykonywania zadań
Wiadomo, że nie wszystkich komend używamy jednakowo często. Nie chcę, żeby moje psy je zapomniały, więc na spacerach w lesie często robimy sobie sesje treningowe, podczas których ćwiczymy rzadziej używane komendy. Czy psom jest to potrzebne? Tak! Czy Ty pamiętasz wszystko, czego uczono Cię na biologii w liceum? Ja też nie, a na maturze miałam z biologii 5.
Zaobserwowałam również, że takie sesje treningowe wspaniale wpływają na zachowanie psów poza sesjami. Otóż Plaster od czasu do czasu dostaje małpiego rozumu. Włącza mu się słuch wybiórczy i przestaje reagować na mój głos (na szelest toreb z suszonymi ochłapami nadal reaguje wyśmienicie i błyskawicznie). A jeśli już reaguje, to ma takie opóźnienia, jak komputer atari. Dla mnie to znak, że zbyt długo nie ćwiczyliśmy. Wystarczy nam nawet 10 minut treningu w domu i wraca stary, dobry Plasiu.
Pozytywne wzmacnianie rządzi!
foto: A. Maliga
Poza tym szkolenie stymuluje psi mózg i wzmacnia więź z opiekunem. Szkolenie można również z powodzeniem łączyć z zabawą, a psy, podobnie jak dzieci, dzięki zabawie uczą się szybciej.Dodam jeszcze, choć pewnie jest to oczywiste, że za jedyną słuszną formę szkolenia uważam pozytywne wzmacnianie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz