Szukaj na tym blogu

czwartek, 25 października 2018

.: Pytony psie :.

25 października to bardzo ważny dzień - Dzień Kundelka. Z tej okazji pokażę Wam zabawki, które moje kundelki dostały już w poniedziałek. Węże na pasztet. Węże są mega hitem za Wielką Wodą, wszyscy się nimi zachwycają, psy podobno na ich widok nucą "Happy" Pharrella Williamsa, więc i moje psy musiały je dostać, proste.
Węże można już dostać w Polsce, kosztują od 23 zł. I to jest bardzo dobra wiadomość; wcześniej chciałam je ściągać ze Stanów, ale koszty przesyłki znacznie przekraczały koszty węży, więc dałam sobie na wstrzymanie.
Wąż ma 42 cm długości, w głowie piszczałkę, czego moje psy jeszcze nie odkryły (albo może odkryły, tylko mają to w nosie, bo jednak pasztet w środku jest znacznie bardziej atrakcyjny). Wykonany jest z gumy termoplastycznej i bardzo łatwo się go myje. W Stanach dostępny jest w kolorach zielonym, różowym i niebieskim, u nas widzialam tylko zielone (nie mogę odżałować tego różowego). Szerokość otworu jest idealna na wpuszczenie do środka pasztetu.


Na początku zastanawiałam się, czy taka długa zabawka to dobry pomysł dla Nutki, która sama jest niewiele dłuższa. Zupełnie niepotrzebnie. Nutka jest tak samo nakręcona na jedzenie, jak Plaster, więc od razu skupiła się na wylizywaniu środka.


Plaster tak się wczuł, że aż mu się tylne łapki rozjechały.


Moje psy są zachwycone wężami. Ostatnio zaczęłam im gotować, więc część porcji mogę pakować w węża, co trochę spowalnia jedzenie, które w przeciwnym razie znika szybciej, niż jestem w stanie wyrecytować mój PESEL. (No wiem, jestem fantastyczną kucharką ;-)).
Trudno mi ocenić, czy zabawkę łatwo zniszczyć, bo moje psy w ogóle nie mają takich tendencji. (No dobra, Plaster trochę ma, ale jego interesuje głównie patroszenie pluszaków i rozgryzanie na puzzle lateksowych piłek). Jednak zabawka jest dość gruba i myślę, że nie poddaje się łatwo psim zębom.


Jeśli ktoś z Was się zastanawia nad zakupem węża, to myślę, że warto.

czwartek, 4 października 2018

.: Czy głaskać psa na "do widzenia"? :.

Moje psy, tak samo jak Wasze, są super i nie lubię się z nimi rozstawać. Ale wiadomo, nie wszędzie mogę je ze soba zabrać i nie wszędzie chcę. Czasami wszyscy potrzebujemy chwilę od siebie odpocząć, a ja nie ogarnę zakupów w supermarkecie z dwoma psami (ochrona już na wejściu wyprowadziła mnie prosto do karetki ze szpitala psychiatrycznego).
Gdy adoptowałam pierwszego psa, osiedlowa "mądrala" radziła mi, żeby się z nim nie witać i nie żegnać, ignorować podczas powrotów do domu, to go lepiej ułożę. Od razu wydało mi się to niedorzeczne - no bo niby jak mam nie wyściskać małej puchatej kuleczki, która na mój widok staje się jednym wielkim merdaniem?
Tak więc zawsze witałam się i żegnałam z moim psem, a potem psami - i robię to do dziś. Przed wyjściem zawsze informuję moje psy, dokąd idę (tak, gadam do moich psów, co tylko dobrze o mnie świadczy -> oto, dlaczego) - hasło "idę do sklepu" rozumieją bezbłędnie i zwykle nic sobie z tego nie robią, bo wiedzą, że zaraz wracam; dodatkowo dostają buziaka w czoło i kong z pasztetem (to drugie budzi znacznie większy entuzjazm, wiadomo).



Zatem żegnać się z psami, czy nie? Głaskać na "do widzenia", czy nie?
Przeprowadzone ostatnio badanie pilotażowe wykazało, że psy pogłaskane na pożegnanie znacznie mniej się stresują nieobecnością opiekuna.
Badanie Chiary Mariti i innych przeprowadzono na dziesięciu psach, z których żaden nie miał problemów separacyjnych (to ważne!). Wpływ głaskania i braku głaskania oceniono przez zmierzenie poziomu kortyzolu w ślinie (kortyzol to hormon stresu). I okazało się, że psy, które przed zniknięciem opiekuna zostały wygłaskane, znacznie lepiej zniosły rozłąkę.
Czyli nauka potwierdza to, co od lat czułam intuicyjnie.
Zachęcam więc do głaskania psiaków na pożegnanie (oczywiście o ile nie są to psy z lękiem separacyjnym - w takim przypadku najlepiej skontaktować się z behawiorystą), a w wolnej chwili polecam lekturę badania: Wpływ głaskania przed krotką rozłąką z opiekunem na zachowanie i fizjologię psa (artykuł w języku angielskim).