Szukaj na tym blogu

sobota, 29 grudnia 2018

.: Jak pomóc psu przetrwać Sylwestra :.

Nieubłaganie zbliża się ten dzień, ktorego szczerze nienawidzę. Od kilku dni kombinuję, co tu zrobić, żeby tym razem było totalnie bezboleśnie.
W internecie pełno jest porad, jak pomóc psom z fobią dźwiękową. Wśród tych dobrych jest np. odwrażliwianie, ale to należy rozpocząć co najmniej na kilka tygodni przed Sylwestrem. Co możemy zrobić, gdy zostało nam bardzo mało czasu?
Behawioryści polecają kilka sposobów, między innymi kamizelki przeciwlękowe. Taka kamizelka, mówiąc w skrócie, dzięki uciskaniu ciała psa pomaga mu się wyciszyć. Możesz również samodzielnie zrobić coś na kształt kamizelki. Będziesz potrzebować do tego długiego kawałka polaru lub jakiegoś innego miłego w dotyku materiału. Poniższa ilustracja pokazuje, jak owinąć psa.

Zdjęcie z internetu - autor nieznany

Kolejnym sposobem są wykorzystywane w aromaterapii esencje kwiatowe Bacha, które wytwarza się z kwiatów dziko rosnących roślin i podaje doustnie. Przy fobii dźwiękowej polecane są krople z kroplika żółtego i posłonka rozesłanego, odpowiednio Mimulus i Rock Rose. Krople najłatwiej jest kupić online, ale obawiam się, że kupione teraz nie zdążą dotrzeć przed Sylwestrem.
Dostępne są też preparaty typu Adaptil czy KalmVet, mozna je kupić w niektórych sklepach zoologicznych i u weterynarzy. Nie mam zdania na temat ich skuteczności, ponieważ nigdy nie stosowałam ich u moich psów. 
Na rynku są również leki wydawane tylko przez weterynarzy. Ale uważaj, nie każdy weterynarz potrafi zaproponować odpowiedni lek. Nigdy nie podawaj psu Sedalinu. To lek, który nie działa na świadomość psa, a jedynie upośledza motorykę. W ten sposób pies dokładnie wie, co się dzieje, ale nie może odpowiednio zareagować, np. uciec i schować się.

foto: Przyjaciel Pies

To tyle jeśli chodzi o teorię, teraz napiszę Wam, jak ja radzę sobie w Sylwestra z moimi psami. Dodam, że pierwszy Sylwester Plastra to była bułka z masłem. W ogóle nie zwracał uwagi na wystrzały, w domu było wtedy sporo ludzi i psów, więc miał towarzystwo i świetnie się bawił. W drugim roku osiedlowy debil odpalił petardę kilka metrów od nas i Plaster wpadł w panikę. Od tamtej pory muszę się nieźle nagimnastykować, żeby chłopakowi zminimalizować stres. Zaznaczam, że u nas nie jest jeszcze tak tragicznie - Plaster nie boi się wybuchów, gdy jest w domu, masakra jest tylko podczas spacerów. Nutka się boi, ale wystarczy jej, gdy ja jestem blisko i przytulę. 
Po pierwsze, robię psom długi i bardzo atrakcyjny popołudniowy spacer. Wychodzimy chwilę po 13 i nie ma nas prawie dwie godziny. Podczas spaceru bawimy się, ćwiczymy, psiaki węszą, staram się je pozytywnie zmęczyć.
W domu na rolety zawieszam koce, żeby psów nie drażniły rozbłyski fajerwerków. Zawsze włączam muzykę. Muzyka musi grać na tyle głośno, żeby zredukować słyszalność petard, ale nie na tyle głośno, żeby drażnić psy. Moje psy przyzwyczajone są do rocka, więc taką muzykę im serwuję.
Około 20 podjeżdżam samochodem przed samą klatkę schodową, biegnę po psy i sprawnie pakuję je do auta. Na wieczorny spacer jedziemy do lasu. Oczywiście chodzimy przy brzegu, bo łażenie po lesie w ciemności nie należy do moich ulubionych rozrywek. Nigdy, przenigdy nie spuszczam psów ze smyczy. Oboje mają szelki typu guard, z których bardzo ciężko się wydostać (moim psom jeszcze nigdy się nie udało) i adresatki. Ten wieczorny spacer jest zwykle bardzo krótki - gdy tylko Plaster usłyszy pierwszy wystrzał, od razu ciągnie z powrotem do auta. Jeszcze parę lat temu próbowałam go namówić na dłuższy spacer, ale to było bez sensu - zdenerwowany i tak się nie załatwiał, a tylko bardziej się stresował. Teraz wystarczy mi, że siknie dwa razy i możemy wracać, jeśli ma takie życzenie.

Pamiętaj o adresatce z numerem telefonu!!!

Psy odwożę pod sam blok i odstawiam do domu. Zostawiam im zapalone światło i grającą muzykę, a sama odstawiam samochód.
Zwykle około północy dostają kongi z pasztetem, żeby przetrwać najgorsze. Kiedyś podawałam gryzaki już od 21, ale kończyło się to kupą na dywanie, więc odpuściłam. Kongi wjeżdżają dopiero wtedy, gdy za oknem robi się naprawdę głośno. Dwa lata temu Plaster o północy spał i zupełnie nie ruszały go wystrzały. Nutka, nawet jeśli drzemie, musi mnie widzieć. Zwykle gdy naprawdę zaczyna się bać, bardzo potrzebuje kontaktu fizycznego. Biorę ją wtedy na ręce, delikatnie głaszczę i mówię do niej radosnym głosem. To ją uspokaja. Niektórzy mówią, że nie należy pocieszać bojącego się psa, bo wzmacnia się u niego lęk. Ja uważam, że to bzdura. Oczywiście, nerwowe, szybkie głaskanie i przyspieszone bicie serca właściciela na pewno psu nie pomogą, ale spokojne, powolne głaskanie i przemawianie do psa radosnym tonem podnoszą go na duchu. (O odpowiednim głaskaniu można przeczytać w książce Patricii McConnell Drugi koniec smyczy).
Na pierwszy spacer w Nowym Roku staram się wyjść bardzo wcześnie, około 5 lub 6, gdy zmęczeni nocnym odpalaniem petard kretyni jeszcze śpią. Czasami rano również jedziemy do lasu, taki spacer sprawia psiakom więcej przyjemności. Przez kilka dni po Sylwestrze wieczorami nie spuszczam psów ze smyczy. Pojedyncze wystrzały w ciągu dnia są dla nich do zniesienia - nauczyli się, że wtedy trzeba przybiec do mnie po ciastko - więc podczas popołudniowych spacerów biegają luzem.
Jednak każdy pies jest inny i inaczej reaguje - Waszym jako opiekunów zadaniem jest zadbać o jego komfort i bezpieczeństwo. Nie zapomnijcie o adresatce!
Trzymam kciuki, żeby ten Sylwester był dla naszych psów jak najmniej stresujący.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz