Kilka tygodni temu Iwona adoptowała suczkę z OSPZ „Animals” (z tej samej fundacji, z której mam Nutkę) i
wolontariuszka z Ostrowca skontaktowała nas, abym podpowiedziała Iwonie, co
zrobić, żeby pomóc Neli jak najlepiej się zaaklimatyzować. Zmiana domu u psa zawsze wiąże się z pewnym stresem, a w przypadku psów po przejściach, adoptowanych jako dorosłe, ten stres jest znacznie większy i trzeba mądrze pokierować psiakiem, żeby ułatwić mu adaptację i nie doprowadzić do problemów w przyszłości. Okazało się, że
jesteśmy praktycznie sąsiadkami, więc umówiłyśmy się na wspólny spacer.
Przed spacerem Iwona
opowiedziała mi o swojej Neli – dowiedziałam się, że Nela jest spokojną,
nieśmiałą suczką, bardzo ostrożną w kontaktach z innymi psami i warto
popracować z nią nad tym, by stała się bardziej otwarta na psie towarzystwo.
Spotkałyśmy się w środę. Ruszyłam
na spacer zaopatrzona w dodatkową linkę dla Neli i saszetkę pełną smakołyków. Miałyśmy
szczęście, bo trafiła nam się niezła pogoda.
Gdy Iwona dojechała do naszego
ulubionego lasu, my już byliśmy na miejscu. Moje psy puszczone były luźno, ale
wiedziałam, że mam nad nimi pełną kontrolę.
Nela była w naszym lesie
po raz pierwszy. Od razu dało się zauważyć, że była mocno przestraszona – miała
podkulony ogon, kuliła się w sobie, odwracała się tyłem do moich psów i mnie
oraz cały czas węszyła. Każdy, kto zna się trochę na mowie ciała psów wie, że
Nela wysyłała nam jasny komunikat: „Mnie tu nie ma!”.
Odwołałam moje psy, żeby
zostawiły Neli przestrzeń, a Iwonie
zaproponowałam, żeby przepięła Nelę na dłuższą smycz (5 m zamiast 2 m ).
Początkowo szłyśmy w
pewnej odległości od siebie. Plaster podszedł do Neli, okazał jej
zainteresowanie, zapraszał do zabawy, ale został zignorowany. Jest dżentelmenem,
więc zrozumiał i zostawił ją w spokoju.
"Nie wdzięcz się, czarny, nie zwracam na ciebie uwagi".
Iwona dodawała Neli pewności siebie,
mówiąc do niej spokojnym, radosnym głosem i od czasu do czasu częstując
smaczkami. Ja trzymałam się na dystans.
Nela trzyma się z tyłu, po jej pozycji widać, że jest niepewna i nie czuje się zbyt komfortowo - pochylona głowa, opuszczony ogon, spuszczone uszy.
W pewnym momencie rzuciłam
psiakom smakołyki na ziemię. Cała trójka zaczęła węszyć i wcinać. Ogon Neli nieznacznie
uniósł się do góry, a ogólna postawa jej ciała mówiła, że jednak nie jest tak
strasznie. Po kilku minutach spróbowałam dać Neli smakołyk z ręki. Oczywiście najpierw
stanęłam bokiem do niej i czekałam, czy zechce nawiązać kontakt. Dałam jej
obwąchać swoją rękę i kilka sekund później Nela wsuwała ciasteczka prosto z
mojej dłoni. Pierwsze koty za płoty. Kontynuowałyśmy spacer, od czasu do czasu rzucając
ciastka w trawę, żeby psiaki trochę popracowały i rozładowały emocje.
Długa smycz Neli znacznie
zwiększyła możliwości swobodnego poruszania się. Suczka z minuty na minutę
coraz bardziej się otwierała, z zainteresowaniem węszyła, a nawet obwąchała i
dała się obwąchać moim psom. I tu brawa dla Nutki, która potrafi oszczekać
innego psa – tu zachowała się super, była bardzo delikatna w stosunku do Neli i
pełna zrozumienia dla jej nieśmiałości (sama to przerabiała dwa lata temu).
"My dziewczyny z Ostrowca musimy trzymać się razem". Nela jest zainteresowana Nutką, otwiera się na nowe otoczenie, czuje się coraz pewniej, więc ogon wędruje do góry.
Pod koniec spaceru Nela
radośnie podskakiwała na smyczy. W ciągu godziny z kupki przerażonego psiego nieszczęścia
przemieniła się w radosną, zadowoloną ze spaceru suczkę. Wciąż jeszcze jest
ostrożna, ale wiele przeszła, więc potrzebuje czasu. Miała szczęście i trafiła
na wspaniały dom, otwarty na jej potrzeby i chętny do pracy z nią.
A co to za ciekawska, zadowolona dziewczynka?
Myślę, że to nie był nasz
ostatni wspólny spacer i mam nadzieję obserwować postępy Neli, bo nie ukrywam,
że fascynuje mnie to, jak pies potrafi zbudować pewność siebie i odzyskać
radość, jeśli tylko stworzy mu się odpowiednie warunki i da czas.
Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o Neli i jej opiekunce Iwonie, zapraszam do odwiedzenia bloga Iwony: KLIK.
Nela rzeczywiście była szczęśliwa na spacerze, a po przyjściu do domu ledwie liznęła obiad i padła zmęczona, ale też zadowolona. Sama się zdziwiłam, że tak szybko się przekonała do towarzystwa Twoich piesków. Kolejny dowód na to, że dobre ułożenie piesków, które potrafią się zachować przyjaźnie ale i z dystansem, znaczy bardzo dużo.
OdpowiedzUsuńI kolejny dowód na to, że praca węchowa (szukanie smakołyków w trawie) wzmacnia pewność siebie psiaka i męczy (oraz stymuluje!) intelektualnie. Dziękujemy za super spacer i z niecierpliwością czekamy na kolejny :-)
UsuńDobrze piszesz
OdpowiedzUsuń