Dzisiejszy post to post o
Plasiu i jego wczorajszej pracy. Wczoraj akurat wypadała szósta rocznica
adopcji, więc był to wyjątkowy dzień.
Dzień wcześniej rozmawiałam
z naszą zaprzyjaźnioną trenerką i behawiorystką oraz
ulubioną ciocią Olą Plastra i Nutki o młodej suczce, która akurat jest na
szkoleniu i która boi się psów, czego skutkiem jest oszczekiwanie ich.
Ola szukała spokojnego, zrównoważonego i przyjaźnie nastawionego dorosłego psa
do socjalizowania suczki. Plaster już wcześniej pracował u Oli jako Dobry Wujek
Plaster, ale odkąd dołączyła do nas Nutka, stał się trochę nadopiekuńczy,
często staje w obronie siostry i generalnie psuje jej każdy podryw. Poza tym
suczka Neska, dla której Ola szukała zrównoważonego towarzysza spaceru to
owczarek niemiecki, najmniej ulubiona rasa Plastra na świecie. Ale Ola, która widziała Plastra w różnych sytuacjach wiedziała, że się chłopak spisze i w sobotę rano razem z Plastrem ruszyliśmy na plac szkoleniowy. Plasio był przeszczęśliwy, że ma mnie tylko dla siebie (Nutka została w
domu z załadowanymi po brzegi kongami), radośnie biegł w kierunku placu
(powiedziałam mu „idziemy do Oli”, więc doskonale wiedział, dokąd ma biec).
Gdy dotarliśmy na
miejsce, jeszcze trwało szkolenie, więc Plaster musiał poczekać. Był bardzo
podekscytowany, przez ogrodzenie dojrzał śliczną blond suczkę i bardzo się do
niej wdzięczył. Znam swojego psa już sześć lat i widziałam, jak super się
zachowuje. Kojarzy plac szkoleniowy z pracą i choć czasem zagląda tam
towarzysko, to tym razem wiedział, że przyszedł „do roboty”.
Neska powitała Plastra
szczekaniem, ale był już w tak dobrym nastroju, że w ogóle się nie przejął. Ruszyliśmy
na spacer, psy na linkach, my z Plastrem dziesięć metrów przed Neską, jej
opiekunką i Olą. Neska, prawdopodobnie oszołomiona urodą i urokiem osobistym Plastra,
szybko przestała szczekać i zaczęła skracać dystans. W pewnym momencie podeszła
do Plastra, on kulturalnie pozwolił się powąchać, był wyrozumiały i nienachalny
(co nie jest u niego typowe :-D). Wkrótce Ola pozwoliła nam spuścić oba psy ze
smyczy. Psy szły spokojnie obok siebie, czasem dalej, czasem bliżej, przez
chwilę nawet próbowały się bawić. Oba bardzo szanowały swoją przestrzeń. Neska była
troszkę spięta, bo w końcu widziała Plastra pierwszy raz na oczy, ale widać
było, że nie boi się go.
Neska z zainteresowaniem i zazdrością patrzy na Plastra raczącego się smakołykami od cioci Oli.
Psiaki jedzą w swoim towarzystwie. Neska troszkę zestresowana, Plaster na pełnym luzie.
Socjalizacja psów wcale
nie polega na tym, żeby psy wchodziły ze sobą w interakcje. Często wystarczy,
że idą razem, choć nie za blisko. Chodzi o samą obecność drugiego psa. Dzięki obecności
zrównoważonego psa pies lękowy oswaja się z towarzystwem innego czworonoga tego
samego gatunku, uczy się, że inne psy wcale nie są wrogami i nie trzeba się ich
bać.
W ten sam sposób oswajam
Nutkę z większymi psami. Tu Dobrą Ciocią jest Pastel, suczka rasy posokowiec
bawarski (i pierwsza miłość Plastra) – spokojna, zrównoważona i niezwykle
przyjacielska dziewczyna. Dzięki niej Nutelka bardzo dobrze zareagowała na
Prota i Saga, również posokowce. Skojarzyła ich z Pastel i wiedziała, że są w
porządku, choć Sagi zwracał na nią znacznie większą uwagę niż Pastel.
Reasumując, Plaster w
roli Dobrego Wujka spisał się na medal. Niepotrzebnie martwiłam się, czy da
radę. Widać było, że taka forma pracy sprawia mu ogromną przyjemność
(zwłaszcza, że ciocia Ola płaciła w smakołykach ;-)). Udowodnił, że potrafi być
spokojnym, zrównoważonym dżentelmenem i widać było, że sam z siebie jest
zadowolony. Neska poznała jeszcze jednego psa, który jest fajny i mam nadzieję,
że wkrótce w ogóle przestanie się obawiać innych psów.
Pracujcie z psami,
radźcie się behawiorystów, bo naprawdę wiele rzeczy
można wypracować i uczynić psa szczęśliwszym.